KARROTKOWE MUFFINKI. CARROTS MUFFINS

     Opisując historię powstania tego przepisu mogłabym się rozpisać o zdrowych słodyczach, bezglutenowych składnikach i innych celach, które często dość powszechnie wciskają bloggerzy, chcąc wyjaśnić dlaczego to całkiem normalne ciasto/ciastko powstaje z całkiem (nienormalnych) niecodziennych składników. Ale nie...ta historia zaczęła się inaczej, więc tym razem pro zdrowotnie nie będzie.

     Historia jest długa i węzłowata, dlatego muszę ją skrócić. Dzięki uprzejmości grupy pozytywnie nastawionych osób działających w ramach organizacji non-profit GEEK GIRLS CARROTS  zorganizowany został kurs programowania HTML5+CSS3. Na kurs zgłosić mógł się każdy bez względu na poziom umiejętności, nie każdy się jednak dostawał. Kurs był bezpłatny, stąd ogromna ilość chętnych (powyżej 1,5tys. zgłoszeń na 40 miejsc). Z rozmów z organizatorami wynikało, że selekcja była ostra i niełatwa. Ważna była m.in. motywacja, cele oraz możliwość własnej pracy, jak i samokontroli, by nauka nie szła w las. Jak pewnie się domyślacie, udało mi się dostać co wydawało się być wręcz tak pozytywne, że aż irracjonalne. Dla mnie, w tym akurat momencie życia był to strzał wszechświata w dziesiątkę. Pomimo, że kurs trwał tylko dwa miesiące, grupa internetowych świeżynek licząca 20 osób zdołała okiełznać HTML-a oraz CSS-a (odpowiedzialnego m. in. za estetykę i formę graficzną szablonów blogów i stron www), co miało już realne przełożenie m. in. w funkcjonowaniu tego bloga. Ponieważ „apetyt rośnie w miarę jedzenia” motywacja wręcz pączkowała z zajęć na zajęcia. Pomimo ostatniego zadania, które było o wiele bardziej wymagające postanowiłam uczcić koniec TEGO ETAPU edukacji tak jak potrafię najlepiej, robiąc coś pysznego (mam nadzieję). Swoją drogą, Internety mogą zacząć się bać, nadchodzę.

      Potrzebny był szybki przepis na coś słodkiego, najlepiej ciasto, z marchewki (zgodnie z nazwą kursu #CODECARROTS), na dużą ilość osób. Forma atrakcyjna, jakość i smak bez zarzutu. Cóż jest smaczniejszego niż cudnie rumiana i pachnąca muffinka.

 

Składniki na ok. 30 muffinek:

1 ½ szklanki mąki kukurydzianej

½ szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej

ok. 1 szklanka oleju (np. rzepakowy, z pestek dyni)

400g cukru

1 szklanka mleka

1 łyżka melasy

2 jajka całe

2 łyżeczki cynamonu

2 łyżeczki imbiru w proszku

½ łyżeczki soli

2 łyżeczki sody

1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia

7 dużych, wyrośniętych marchewek (lub ok. 12-14 młodych)

Wykonanie:

1. Zetrzyj marchewki na tarce do warzyw. Połowę z nich na najdrobniejszej stronie a połowę na tej trochę grubszej, gdzie kawałki mają ok. 0,5 mm. szerokości. Marchewkę grubiej startą dodatkowo posiekaj nożem by paseczki były krótsze.
2. Nastaw piekarnik na 200º.
3. Mikserem na wolnych obrotach zmieszaj mokre składniki tj. jajka, mleko oraz ½ oleju (widok może być dziwny ale się nie przejmuj).
4. Powoli zacznij dosypywać mąkę na zmianę z cukrem i resztą składników suchych. Cały czas miksuj na średnich obrotach miksera. Gdy masa zacznie gęstnieć powoli zacznij dolewać pozostały olej. Nie lej na raz, gdyż składniki mogą się rozdzielić (! bardzo, bardzo źle !).
5. Na koniec dodaj marchewkę i wymieszaj łyżką.
6. Masa powinna być dość gęsta, ale bez problemu spływać do papilotki (foremki na muffinkę ;) )
7. Piecz ok. 15-20 minut, na środkowej półce piekarnika nastawiając grill+termoobieg. Jeśli nie masz termoobiegu nastaw górną grzałkę.
   Ponieważ czas pieczenia jest dosyć krótki na pierwszy „ogień” daj ok . 6-8 muffinek.
   Jeżeli nie wyrosną oznacza to, że utworzona masa jest nazbyt wodnista (np. przez sok z marchewki), dodaj wtedy ok 1-2 łyżki mąki.

Smacznego!

Przy okazji chciałabym jeszcze raz podziękować GEEK GIRLS CARROTS

oraz zespołowi mentorów kursu #CODECARROTS.

Jesteście wielcy!